Za tydzień wyjeżdżamy na wielką wycieczke do Hollywood.. a
ja sobie właśnie leże chora w łóżku. Masakra.. wszędzie zużyte chusteczki
higieniczne…lekarstwa. I nawet mogę się pochwalić że umieram.. czuje się
fatalnie…musze zadzwonić do Rogdera.
-Laflayette Midnight Pub, Rodger Skresky ,słucham
-dzień dobry panie Skersky.. mówi Nicole.. czy.. mogę
..huh..jestem chora i potrzebuje troszke wolnego
-ile?-głos w słuchawce był wyraźnie zły
-trzy,cztery dni….potem i tak musze się zwolnić…wyjeżdżam do
Hollywood z Williamem i Jeffreyem
-ahm..czyli wszystko wyjaśnione. Już mogę panią zwolnić..
jeżeli pani chce..
-dobrze. Huh… musze się zgodzić. I tak bym przyszła po
papiery.. czy może je odebrać któryś z moich kolegów dziś po południu?
-naturalnie panno Brownstone. Czekam. Dowidzenia i miłego
dnia życzę.
-dowidzenia.-rozłączyłam się. Boże drogi… w co ja się pakuje
do jasnej jebanej cholery! Co ja do kurwy nędzy robie najlepszego??!! Po. Co.
Ja. Się.Pcham.Do.HOLLYWOOD??!!.. przecież..huh.. jade tam tylko dlatego że chce
tego Will? Najwidoczniej. A co ja z tego będę miała? On tam jedzie w konkretnym
celu…a ja tylko na doczepke. Telefon.
-tak sucham?
-hej Nicky..moge wpaść?
-Will..jestem chora..
-o.. to zaraz będę-no i się rozłączył. Czy ja nie mówie wyraźnie?
JESTEM C H O R A. chora..co w tym
niezrozumiałego….pukanie do drzwi.. pewnie Will.
-proszę!-ledwo co krzyknęłam i rozkasłałam się na dobre-wejdź…
-hej Nicky..to ja Will..słuchaj..twoja mama powiedziała
mamie Izziego że jesteś chora,mama Izziego zrobiła ci zupke i kazała zanieść..w
sumie miał to zrobić Izzy ale pojechał do swojej dziewczyny mieścine
dalej-momentalnie wyzdrowiałam
-DO KOGO,SŁUCHAM??!!
-jakąś dziewczyne ma..po tym występie w LMP jakaś się do
niego przyjebała..ale pobędzie z nią pewno chwile,przeleci i zerwie
-wy chłopcy jesteście paskudni-obruszyłam się-jak tak można…nie
jesteśmy jak rzeczy,my czujemy. Mam nadzieje Will że chociaż ty tak nie zrobisz
ze swoją dziewczyną bo ci szczerze nakopie-popatzryłam na niego gniewnie a on
tylko spuścił wzrok i się zarumienił
-Nicky…jaa..-zająkał się i w tym momencie do domu,bez
pukania,bez dzień dobry,kukuryku ani pocałuj mnie w dupsko,wparował Izzy
-siema siema siema ,doszły mnie słuchy że ktoś tu
choruje-uśmiechnął się i usiadł na sofie
-a mnie doszły słuchy że kogoś masz…boże,chłopaki. Jestem waszą
przyjaciółką od tak dawna. A wy kompletnie nie jesteście ze mną szczerzy. Ja was
nie okłamuje-popatrzyłam na nich podpuchniętymi oczami,powiedziałabym coś
jeszcze,ale jakoś wzieło mnie na wymioty więc poleciałam do łazienki.
-Nicky? Wszystko okej?-po chwili do łazienki zapukał
Will,wyjrzałam cała spocona z podkrążonymi oczami z łazienki
-a jak ci się wydaje-odchrypiałam niemal zabijając go wzrokiem
-jedziemy do lekarza?
-weź..po co..
-bo jesteś chora?
-nie Will..przejdzie mi..zaraz przyjdę..-zamknęłam się na
klucz w łazience i osunęłam po drzwiach na ziemie,masakra. Czemu do cholery
jasnej oni w ogóle mi nic nie mówią??!! Huh.. jestem nimi wykończona
1 komentarz:
pisz dalej ! najbardziej ciekawi mnie ten ich wyjazd i kiedy will powie nicky to COŚ ^ ^ .
Weny życzę ;3 .
Postarasz się szybko coś dodać ? ;d
Prześlij komentarz