niedziela, 29 lipca 2012

"The dream is true..."


Po skończonej zmianie wróciłam do domu. Musiałam tam troche ogarnąć. Założe się się mama przespała cały dzień i nawet nie kiwnęła palcem żeby cokolwiek zrobić. Wszystko na mojej głowie. Nawet obiadu nie zrobiła. Pewno siedzi w pokoju i opracowywuje kolejny artykuł. Z reguły zabiera pracę do domu.
-mamo wróciłam!- dom lśnił, mama stała przy garach w fartuszku i gotowała obiad. Nagle Will stanął przede mną, wyglądał na starszego, pocałował mnie namiętnie i przywitał słowami:
-cześć Perełko? Jak było w pracy?-nie zabardzo wiedziałam co mam mu odpowiedzieć więc rzuciłam zaskoczona tylko:
- w miarę. Dużo roznoszenia…-nie zastanowiłam się nawet z tego wszystkiego skąd wiedział o mojej pracy. Przypomniało mi się że mama mogła podkablować. Zamurowało mnie jak się do mnie odwróciła żeby się ze mną przywitać. Była dużo starsza, miała dużo zmarszczek i oczy zmęczone życiem.
-mamo co ci się stało?-wydusiłam zaskoczona po chwili
-co? Jestem brudna?-chciałam jej odpowiedziedzieć ale po schodach zbiegła dwójka dzieci, były rude i bardzo podobne do siebie
-cześć mamo!-krzykneły nagle
-co??!!-aż pisknełam. obudziło mnie szarpanie za ramię
-wstawaj Nicole! W pracy jesteś! Jeszcze pół godziny!
-osz kurwa-przeklnęłam pod nosem. To znów ten głupi sen z serii Will i ja..masakra normalnie.
Skończyłam zmianę o 18.30 i pobiegłam pędęm do domu. Na szczęście gdy weszłam do domu zastałam stary bałagan i zaspaną mamę szwędającą się po domu.

1 komentarz:

Unknown pisze...

Osobiście uważam, że jak narazie (!) ta część jest najlepsza! ;)